16 min na przeczytanie

Akademickie Pogawędki o Sukcesie z Ewą Brych-Nagabą

Ewa Brych-Nagaba  – absolwentka Politechniki Opolskiej.
Swoje życie zawodowe i uczuciowe związała z butami. Od 2005r. prowadzi wraz z mężem rodzinną firmę "Nagaba", produkującą obuwie dla różnych segmentów rynku. Marka Evenement czy Shark od lat mają swoich wiernych fanów, nie tylko na rynku krajowym. Firma skutecznie bowiem rozwija swoją działalność na rynku europejskim, jak i amerykańskim, na którym zdobywa uznanie ekologiczną marką VEGAN.
Wiele osób kojarzy markę NAGABA ze skokami narciarskimi. Innowacyjność i otwartość na wyzwania cechujące naszą absolwentkę i jej współpracowników były kluczowymi fundamentami współpracy nawiązanej przez firmę z polską kadrą skoczków narciarskich. Marka NAGABA Keep On Flyin’ to dowód na to, że nie ma rzeczy niemożliwych a dobry zespół osiąga zamierzone cele!
Dba nie tylko o najwyższą jakość produktów ale i jakość życia i dobrostan pracowników, ponieważ docenia ich aktywny udział w kreowaniu marki Nagaba.
Najlepsze pomysły przychodzą jej do głowy, kiedy biega, przypadek ? ;)
Wywiad przeprowadził: Piotr Wójtowicz

 

Transkrypcja wywiadu

Piotr Wójtowicz: Dzisiaj w akademickich pogawędkach o sukcesie Naszym gościem jest pani Ewa Nagaba. Część ze słuchaczy, ale osób w naszym regionie i nie tylko, firmę Nagaba już zna,  buty dla skoczków. Ten fakt odbił się szerokim echem nie tylko w świecie sportowym, ale również i w naszym regionie, ponieważ wówczas to wielu mieszkańców województwa opolskiego właśnie poznało firmę Nagaba. Te buty mogą sobie kupić skoczkowie z całego świata, a więc witam jeszcze raz. Jak to się stało, że buty dla polskich skoczków zostały właśnie uszyte w Krapkowicach ?

Ewa Brych-Nagaba: To była taka dosyć zabawna historia, bo rzeczywiście znalazł nas sam Adam Małysz. Przez przypadek zadzwonił do naszej firmy. Opowiedział o swoim pomyśle do którego na początku podeszliśmy bardzo sceptycznie, wręcz uważaliśmy, że to jest żart. Natomiast rzeczywiście po kilku dniach przyjechał osobiście do firmy opowiedział nam o swoim projekcie. Podjęliśmy się tego działania. Okazało się później, że z sukcesem ale początki były trudne.

A dlaczego akurat wybrał firmę z Krapkowic ?
Dlatego, też przypadkowo właściwie ponieważ on ten projekt swój obówniczy chciał zacząć i zaczął z dużymi firmami polskimi, ale tam odbijał się właściwie od ściany. Nikt nie chciał z nim tej współpracy kontynuować, nikt nie chciał się tego podjąć. Wszyscy widzieli w tym projekcie -  nie widzieli finansowego aspektu więc tak naprawdę ten projekt umierał w dużych firmach, więc postanowił zejść troszkę niżej i poszukać małych rodzinnych firm, które mają tradycje w bucie skórzanym i tak w internecie znalazł nasz numer i przypadkowo zadzwonił.

Zależało mu na tym, żeby ten but był skórzany ?
Tak. Pierwszym założeniem było to, bo rzeczywiście buty do skoków narciarskich i łyżwy w zasadzie to są chyba jedyne takie dwie dyscypliny, które mają buty skórzane. Oczywiście w trakcie realizacji projektu okazało się, że są lepsze materiały niż skóra i w tej chwili te buty produkujemy nie ze skóry, ale z takich materiałów, które skórę imitują są bardzo wysokiej klasy technologicznie wykonane materiały. Ale rzeczywiście baza była taka, że wychodzimy od skóry.

A jak to się w ogóle odbiło finansowo na waszej firmie ta reklama i szeroki rozgłos w Polsce w mediach on jakoś wpłynął na wasze obroty na rozwój własnego biznesu?
Samo wejście do projektu jak gdyby nie było uwarunkowane tym, żeby zarobić na tym projekcie. My wiedzieliśmy od samego początku, że musimy zainwestować mnóstwo własnych środków, nam bardziej zależało właśnie na takim budowaniu świadomości klientów jak gdyby pokazaniu, że potrafimy zrobić też coś trudniejszego, że damy radę, że jesteśmy małą firmą, ale potrafimy pewne rzeczy zrobić. Oczywiście na początku musieliśmy zainwestować bardzo dużo pieniążków, bo rzeczywiście to nie jest prosty projekt, ale z czasem teraz kiedy produkujemy już butów coraz więcej produkujemy je właściwie już na cały świat i produkujemy zarówno linię profesjonalną czyli dla tych skoczków którzy biorą udział w pucharze świata, ale mamy też już taką linię komercyjną tzw. czyli dla tych wszystkich którzy uczą się skakać, dla szkółek, dla dzieci to gdzieś tam już ten aspekt finansowy może i widać, ale on dla nas nie był najważniejszy w tym projekcie.

Jak rozumiem pani nie skacze na nartach ani mąż ?
ha ha ... nikt z nas na nartach nie skacze chociaż kibicami byliśmy jak podejrzewam większość Polaków, tak każdy gdzieś tam w rodzinie tymi skokami się interesował.

Jak to się stało, co Adam Małysz dawał wskazówki, a wy uszyliście taki but, czy mieliście na wzór jakiś jeden z obuwia. W zasadzie celem tego, aby szyć buty dla polskich skoczków było to, aby ulepszyć to obuwie ?
Przede wszystkim ulepszyć i zwiększyć dostępność ponieważ na świecie tylko jedna firma produkowała buty skokowe i wiązało się to z mnóstwem kłopotów i akurat kadra Polski borykała się z wielkimi kłopotami sztab szkoleniowy wpadł na taki pomysł ,żeby może próbować z racji tego , że Polacy mają jakieś swoje doświadczenia w produkcji obuwia, znani są z tego, że produkują dobre i solidne buty to dlaczego by nie spróbować znaleźć w Polsce taką firmę i rzeczywiście to się udało i spowodowało to to, że nasza polska kadra jest niezależna jeżeli chodzi o obuwie. Mają swoją firmę która właściwie produkuje im to co oni chcą nowinki które gdzieś tam wymyślają bo to też jest sztab który cały czas gdzieś pracuje i szuka tej przewagi technologicznej. To firma która robi buty dla nich bo pozwala im te nowinki wdrażać i jak gdyby na bieżąco sprawdzać.

Jak rozumiem tutaj też, bo mówił mąż, że przyjeżdżają skoczkowie, Maciusiak, Kruczek i o trenerze ?
Tak tak właściwie ze sztabem jesteśmy cały czas w kontakcie i to zarówno ze sztabem szkoleniowym, serwismenami, samymi skoczkami. Bardzo dużo rozmów odbyliśmy i w trakcie samego rozpoczęcia projektu to były naprawdę godziny spędzone na skoczni ze skoczkami, żeby zrozumieć ich.

I to tam była Pani, czy mąż ?
Z mężem razem i też mamy tutaj pana w dziale konstrukcyjnym, który też z nami oczywiście jeździł. To naprawdę były godziny spędzone, żeby zrozumieć te skoki. To nie chodziło o to, żeby skopiować buta 1 do 1 i jak gdyby zrobić po prostu buta. No my tak naprawdę musieliśmy zrozumieć, po co dany materiał jest wykorzystywany, jaki ten materiał ma być w jakiejś części buta, ponieważ to jest naprawdę bardzo skomplikowany technologicznie but. On z takim normalnym butem niewiele ma wspólnego, więc żeby zrobić dobrego buta, trzeba było zrozumieć jak on ma działać. Musieliśmy posłuchać skoczków. Tak naprawdę każdy z nich też miał inne odczucia inaczej potrafi opisać. My to musimy potem przełożyć na obuwie, więc to naprawdę cały czas ten proces trwa. To też nie jest tak, że my dwa lata temu już trzy lata temu zrobiliśmy buta i on już jest koniec stoi na półeczce i my tylko produkujemy. Nie, on jest cały czas unowocześnienia to cały czas ewoluuje właściwie teraz ten but, który produkujemy w tej chwili to naprawdę już prawie nijak się ma do tego, który był na początku.

I uważacie, że macie sukcesy to znaczy, że polscy skoczkowie mają sukcesy dzięki waszym butom ? 
Trudno to tak przypisać. My już teraz dokładnie wiemy, że na sukces skoczka składa się naprawdę mnóstwo, mnóstwo różnych rzeczy i buty są tylko jednym ogniwem, aczkolwiek bardzo ważnym. Więc cieszy nas to jeżeli rzeczywiście skoczkowie odnoszą jakiś sukces. Zawsze mamy cichą nadzieję, że też dzięki naszym butom. Ale rzeczywiście na sukces skoczka naprawdę bardzo wiele się składa.

Oczywiście Nagaba produkuje nie tylko buty dla skoczków, ale również i dla nie skoczków dla wszystkich, którzy chodzą. Przede mną tutaj leżą, leży obuwie różnego rodzaju i sportowe i półsportowe. To jakie są mniej więcej obroty ? Czyli jak fakt szycia dla sportowców wpłyną na pozostały asortyment ?  Wasza firma ma większe obroty, jest bardziej rozpoznawalna ja wiem, że pytam po raz kolejny, ale od innej strony ?
Trudno nam jest zawsze to zmierzyć, czy nasze obroty zwiększają się tylko dlatego, że zaczęliśmy współpracować ze skoczkami, ponieważ równolegle prowadzimy mnóstwo takich innych działań, które też mają mieć wpływ na to, żeby ten wzrost obrotów był. Trzeba też pamiętać, że po drodze trafiła się pandemia nam, która akurat w obuwnictwie bardzo mocno się odcisnęła, więc to zaburzenie obrotów jakby zmiana sposobu sprzedaży. To wszystko ma wpływ na zmianę obrotów może nie zawsze na zwiększenie. Natomiast widać pewną dynamikę widzimy, że są ludzie którzy docierają do nas przez właśnie skoki. Tak więc mamy nadzieję, że ten projekt skokowy rzeczywiście troszkę pociągnął nas wizerunkowo, bo na tym nam najbardziej zależało. Czy to ma przełożenie na obroty tego do końca nie wiemy.

I też pada pytanie o sukces. Zapytam, czy to jest rzeczywiście, czy Pani na przykład czuje się, Wy jako szefowie tej firmy czujecie się spełnieni, że osiągnęliście sukces ?
Na pewno sukcesu nie można wiązać z finansami, bo to chyba nie o to do końca chodzi. Dla nas sukcesem chyba jest to, że firma istnieje od 30 przeszło lat, że my jako drugie pokolenie potrafiliśmy tę firmę pociągnąć dalej mimo tego, że zaczęliśmy prowadzić tę firmę w młodym wieku nie do końca być może nawet przygotowani do tego. Teraz widzimy, że w firmach obuwniczych ta zmiana pokoleniowa nie zawsze się udaje, że ona naprawdę czasami jest dosyć problematyczna, a nam się to udało i widzimy to po latach że całkiem nieźle nam to poszło. Więc to jak gdyby jest dla nas sukcesem, że kontynuujemy ten nasz biznes. Następnym sukcesem jest to, że mamy wokół siebie ludzi których mamy od zawsze. Więc to też jest na pewno jakiś taki wymierny wskaźnik tego, że ktoś się z nami dobrze czuje, że pracujemy razem, że mimo właśnie takich zaburzeń jak pandemia jesteśmy jakby jednym monolitem, pracujemy razem to chyba to jest właśnie sukces.

Jak wam się udaje, ponieważ wiele firm obuwniczych pada nie tylko obuwniczych, ale i odzieżowych, ponieważ ten towar jest sprowadzany znacznie taniej nie tylko z Chin, ale i z Azji z innych krajów jak to jest, że wam się jeszcze udaje zatrudniać tyle osób, jakie są właśnie tutaj za mną, to jest pewnie kilkadziesiąt, ja zauważyłem kilkanaście osób ?
W tej chwili pracuje 50 osób mamy też takie satelitarne oddziały, które z nami współpracują więc tych osób jest dosyć dużo. My z problemem takiej nieuczciwej konkurencji borykamy się właściwie od samego początku, bo rzeczywiście pierwszy najbardziej rozpoznawalny towar z Chin, który przychodził do Europy to były buty. Z tą konkurencją ze wschodu mamy do czynienia już od dawna. Ona bardzo boli rzeczywiście cały czas wychodzimy z założenia, że my nie możemy zejść z jakości, bo to jest jedyna rzecz która nas wyróżnia w stosunku do tych towarów ze wschodu. I mamy nadzieję, że właśnie tą jakością się bronimy i właściwie te nasze 30 lat mniej więcej pokazuje, że warto trzymać jakość, że warto nie iść na kompromisy, żeby nie zastępować materiałów tańszymi zamienniki, bo to oszukiwanie jak my to mówimy nie popłaca. I mamy nadzieję, że właśnie ta rzesza klientów, która z nami jest i która gdzieś tam cały czas do nas dochodzi też to docenia i my bazujemy i właściwie budujemy swoją firmę właśnie na takich klientach.

Ale na rzeczywistość zawsze spoglądamy z dwóch stron. Z jednej strony, z tej w której sami jesteśmy no i też spoglądają na nas inni. Pewnie inni myślą o Pani, że Pani osiągnęła sukces jest Panią prezes i ma dużo pieniędzy i już tylko świat jest piękny, czy tak  rzeczywiście jest, jak to jest ?
Prawda jest taka, że ludzie którzy pracują, prowadzą własne interesy to myślę, że większość z tych ludzi w ogóle nie myśli w takich kategoriach. Pracujemy normalnie tak jak każdy inny człowiek. Ja jestem codziennie w pracy codziennie od samego początku dnia do właściwie jestem ostatnią osobą która wychodzi...

Biurko zarzucone papierami...
Biurko zrzucone papierami. My prowadzimy firmę rodzinną ,więc jak gdyby cały czas żyjemy pracą i nikt nawet się specjalnie nie zastanawia nad tym czy, o dzisiaj pomyślę sobie, że odniosłem sukces. Nie nie to nie o to chodzi. Mówię, my przychodzimy normalnie do pracy, normalnie tą pracę wykonujemy, pracujemy z ludźmi. Jesteśmy cały czas jak gdyby na miejscu, żyjemy bieżącymi problemami, więc nie ma czasu, żeby to nad tym tematem w ogóle się rozwodzić.

A najważniejsze w prowadzeniu tego biznesu i w ogóle biznes może nie tego, co jest co jest dla pani najważniejsze ?
No to , to , że właśnie ten biznes, że mam do kogo przychodzić, że mi się jeszcze chce, że mimo tego, że czasami jest lepiej czasami jest gorzej to właśnie mimo wszystko człowiek wstaje przychodzi do pracy i robi to z pasją jakoś tak , tego nie da się jak gdyby nauczyć i zmusić do tego, to trzeba lubieć.

I cały czas Pani pracuje z mężem. Ma się prawdziwie rodzinną firmę, bo on siedzi po drugiej stronie i to jakoś tak się nie odbija na tym, że już jesteście za długo ze sobą ?
Wychodzi na to, że do wszystkiego można się przyzwyczaić. Rzeczywiście trzeba mieć takie porozumienie. Tak gdyby już taki poziom wyżej, żeby rzeczywiście spędzać czas i w domu i w pracy i właściwie o tej pracy rozmawiać non-stop wszędzie i na urlopie zdarza się również tak. To trzeba lubieć, trzeba lubieć to co się robi i trzeba lubieć tą drugą osobę przede wszystkim tak, no bo nie da się inaczej.

Jasne, a jeszcze dopytam o edukację, a czy studia jakoś wpłynęły na prowadzenie tego biznesu, bo w zasadzie wyprodukować buty wcale chyba nie trzeba mieć ukończonych studiów. Nie wiem, czy nawet takowe są, czy jakoś wpłynęły na to ?
No ja akurat nie mam wykształcenia obuwniczego. Wykształcenie obuwnicze ma mąż i to rzeczywiście nam bardzo pomaga. Ja powiem szczerze jak skończyłam Politechnikę, w ogóle jak zaczynałam Politechnikę to nie miałam bladego pojęcia, że będę pracować w obuwnictwie. Szłam na studia, bo wydawały mi się ciekawe. Kierunek, który kończyłam wydawał mi się ciekawy.

A jaki to był ?
To było zintegrowane zarządzanie produkcją o ile dobrze pamiętam tą nazwę, oczywiście na Politechnice Opolskiej na marketingu i zarzączaniu. W tamtych czasach to był bardzo dobry kierunek, tak mówiło się, że to jest taki wow, fajny nowoczesny.

Kiedy to było ?
Dosyć dawno i muszę powiedzieć, że nigdy nie przypuszczałabym,  że przydadzą mi się informacje, które dostałam na studiach. Bo w tamtych czasach zintegrowane zarządzanie produkcją to było w ogóle pojęcie bardzo takie szerokie, kosmiczne w ogóle nikt nie wiedział co to jest i rzeczywiście my ucząc się często jeździliśmy do fabryki w Tychach do Fiata, bo tam były te wszystkie systemy, które pokazywały te zintegrowane te komputerowe ERP i tak dalej to wszystko tam działało. Była to chyba jedyna branża która to posiadała wtedy i nie przypuszczałabym nigdy w życiu, że coś takiego się przyda w mojej firmie. Teraz kiedy mówię firma ma już prawie 30 lat wszystkie wdrożenia, wszystkie właśnie z zintegrowane zarządzanie to wszystko jest na poziomie takiej małej firmy jak my. Czyli to wszystko czego uczyłam się na studiach bardzo dawno w tej chwili używam w pracy na co dzień. Czyli ERP'y wszystkie te komputerowo zintegrowane zarządzanie produkcją, wspomaganie logistyki, magazynu to wszystko w tej chwili już w naszych czasach jest na poziomie naprawdę nawet małych firm więc ta wiedza jak najbardziej była potrzebna.

Nie zbobyłaby Pani tego tylko dzięki praktyce ?
Nie .. dlatego, że w zarządzanie produkcją w obuwnictwie, było przejmowane z dziada pradziada tak naprawdę. Firmy obuwnicze gdzieś tam są często wielopokoleniowe. Poziom tego zarządzania też był raczej taki prosty. No wiadomo, że w latach 60, 70 nikt się tego nie uczył tylko każdy jak gdyby samodzielnie wypracował sobie pewne standardy. Nie powiem, że w naszej firmie również sami wypracowaliśmy sobie pewne standardy, dlatego że każda z produkcja jest specyficzna. Jak gdyby trzeba to dopasować do danej produkcji. Natomiast ta wiedza ze studiów pomagała,  tak - bo wiedzieliśmy już gdzie pewnych rzeczy szukać, że pewne rozwiązania już istnieją, więc było nam to łatwiej wdrożyć.

Dzisiaj ile par butów opuszcza waszą firmę miesięcznie ?
Miesięcznie to jest koło 5000-6000

Skąd są klienci ?
Właściwie z całej Europy. To jest Polska przede wszystkim, ale wszystkie kraje ościenne. Teraz przez sprzedaż internetową również właśnie dosyć mocno i prężnie w całej Unii Europejskiej sprzedajemy, a za sprawą butów skokowych no to już są nawet takie egzotyczne kraje jak Japonia, Korea również takie rzeczy się zdarzają.

Japończycy też sięgają po Wasze buty - mówi tutaj o skoczkach ?
No, ale na razie tylko w tej kwestii komercyjnej. Tutaj Ci profesjonali skoczkowie póki co jeszcze do nas nie dotarli.

I na koniec pytanie. Jeżeli Pani mogłaby doradzić innym, którzy rozpoczynają biznes, albo którzy są w biznesie i zmagają się z różnego rodzaju problemami, co jest najważniejsze Pani zdaniem w prowadzeniu biznesu ?
Najważniejsze jest to, żeby polubić to co się robi. Bez tej takiej pasji będzie bardzo ciężko, bo jak przychodzą momenty zwątpienia to naprawdę trzeba mieć dużo takiego samozaparcia, żeby mimo tego brnąć w to, więc trzeba być przekonanym że to co się robi ma rację bytu i trzeba to po prostu lubieć.

Jadąc do Pani, bo ja jeszcze nie byłem w firmie Nagaba-  ja sądziłem,  że my spotkamy się w gabinecie który będzie wykonany w stylu powiedzmy industrialnym będzie czysto higienicznie, a do hali będziemy mieć 100 m. Natomiast jest całkiem inaczej, czy Pani na przykład produkując czy prowadzą ten biznes, myśli o takiej przyszłości, że zasiądzie pani w biurowcu i będzie Panią prezes,  a buty będą się gdzieś tam produkowały ?
Szczerze mówiąc to nie, bo to też nie wynika chyba z naszego charakteru. My pracujemy po prostu z ludźmi. Musimy między tymi ludźmi być. My żyjemy jak gdyby bieżącymi problemami. Tego jak gdyby nie da się uniknąć. Ja wychodzę z założenia,  że żeby dobrze zarządzać trzeba być między ludźmi. Trzeba codziennie tą samą tak naprawdę pracę przerabiać z wszystkimi i jak gdyby na bieżąco. Mam też takie wrażenie, że właśnie trzeba być dla ludzi takim liderem. Trzeba ludziom pomagać,  wskazywać dobre rozwiązanie, ale oczywiście dawać im się wykazywać. Właśnie tego też uczą studia między innymi , czyli jak tym liderem być i uważam że ludzie którzy mają koło siebie takiego właśnie lidera pracują dużo lepiej i wydaje mi się,  że na tym właśnie też polega sukces właśnie takich małych firm to to, że właśnie osoby które arządzają są bezpośrednio zaangażowane w działalność całej firmy jednak to oko szefa musi gdzieś tam być cały czas. Troszkę nie wyobrażam sobie tego, że gdzieś tam się człowiek odcina i tak jak Pan mówił gdzieś tam szef siedzi w biurowcu,  chyba nie w naszej branży to chyba jednak by się nie udało. Trzeba jak  gdyby żyć problemami codziennymi trzeba z tymi ludźmi być trzeba na bieżąco rozmawiać.  No to jest taki bardzo żywy organizm.

Dziękuję bardzo za rozmowę Ja już  słyszę, że pracownicy dobijają się do drzwi. Pani pewnie należy załatwić jakieś ważne sprawy. Dziękuję bardzo Dzisiaj gościem akademickich pogawędek o sukcesie była pani Ewa Nagaba prezes firmy Nagaba.

Dodaj komentarz
Komentarz:
Podpis:
E-mail:
APLIKACJA MOBILNA
Kupuj szybciej z appką NAGABA Darmowa aplikacja na Twój telefon!